Info
Ten blog rowerowy prowadzi jacgol z miasteczka Poznań. Mam przejechane 20647.56 kilometrów w tym 5483.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.74 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 29462 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Luty7 - 1
- 2015, Styczeń5 - 0
- 2014, Styczeń3 - 11
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad8 - 2
- 2012, Październik13 - 0
- 2012, Wrzesień16 - 0
- 2012, Sierpień15 - 19
- 2012, Lipiec16 - 18
- 2012, Czerwiec18 - 5
- 2012, Maj18 - 19
- 2012, Kwiecień26 - 22
- 2012, Marzec21 - 37
- 2012, Luty10 - 18
- 2012, Styczeń8 - 14
- 2011, Grudzień15 - 31
- 2011, Listopad13 - 11
- 2011, Październik16 - 17
- 2011, Wrzesień15 - 24
- 2011, Sierpień14 - 9
- 2011, Lipiec15 - 11
- 2011, Czerwiec19 - 22
- 2011, Maj24 - 29
- 2011, Kwiecień23 - 49
- 2011, Marzec23 - 41
- 2011, Luty9 - 11
- 2011, Styczeń10 - 10
- 2010, Grudzień12 - 25
- 2010, Listopad8 - 10
- 2010, Październik11 - 28
- 2010, Wrzesień10 - 39
- 2010, Sierpień7 - 22
- 2010, Lipiec4 - 7
weekendowo
Dystans całkowity: | 11892.26 km (w terenie 4822.30 km; 40.55%) |
Czas w ruchu: | 527:06 |
Średnia prędkość: | 22.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.80 km/h |
Suma podjazdów: | 27657 m |
Maks. tętno maksymalne: | 209 (108 %) |
Maks. tętno średnie: | 190 (101 %) |
Suma kalorii: | 336417 kcal |
Liczba aktywności: | 192 |
Średnio na aktywność: | 61.94 km i 2h 44m |
Więcej statystyk |
- DST 68.90km
- Teren 60.00km
- Czas 03:15
- VAVG 21.20km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 175 ( 91%)
- HRavg 158 ( 82%)
- Kalorie 2669kcal
- Podjazdy 680m
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
64-sto Maraton Osieczna 2011
Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 28.09.2011 | Komentarze 3
#14
wyjazd z rodzinką.... ja na Giga synek debiutuje na dystansie po parku...
Zajeżdżamy po 9-tej, na miejscu już Zbyszek, Maks i Winq się przebierają i szykują rowery.
Szybki odbiór pakietu startowego, rowery, przebranie i jak zwykle za krótka rozgrzewka... Ustawiam się jak zwykle daleko od startu gdzie harty od pół godziny blokują miejsce, Zbycha i Maksa nie widzę ale myślę że są przede mną. Czekając na gwizdek spotykam jeszcze Radka z ERT ale on wybrał krótszy wariant trasy - Mega, ruszamy.
Do wyjazdu na asfalt nic nie mogę zrobić, później ostro depczę i wyprzedzam tych wolniejszych żeby dogonić Emedowców. Maksa wyprzedzam kawałek za pierwszym podjazdem a Zbycha na piaszczystym zjaździk gdzie stał na boku i łańcuch zakładał. Dalej jadę jak wszyscy, jak mogę to wyprzedzam jak nie to gęsiego, ogólnie dość ciasno. Wjeżdżając w las bez większych szaleństw staram się wyprzedzać ale pamiętam też o dystansie żeby nie spalić. Traska ładnie poprowadzona między drzewami, sporo singielków, trochę pagórków ale miałem nieodparte wrażenie że kręcimy się na powierzchni 1ha - krótkie proste i mnóstwo ostrych zakrętów. Przejazd przez Jagodę zapamiętałem po punkcie widokowym z napisem "Jagoda" i piaszczystej rynnie w dół.
Na rozjeździe na giga wjeżdżałem jako 31-szy i jechałem z 1 gostkiem a raczej on jechał za mną... chwilę pogadaliśmy (wyrażał chęć wspólnego kontynuowania przejażdżki ale gdzieś się zgubił) i finalnie sam napierałem. Raz nawet wyprzedziłem dwóch i sięgnąłem 29-ego miejsca ale samotna walka z nieugiętym wiatrem i końcowe podjazdy kosztowały mnie zbyt wiele i końcówka nie należała do najlepszych, zresztą jak zwykle i na metę dojechałem 31-szy.
Nieźle się namęczyłem, chociaż mniej niż na Michałkach no i trasa mniej wyboista chociaż nie płaska...
Na mecie mój pierwszy medal:) (mój syn też dostał medal...) gulaszowa z chlebem, piwko i pełna gastronomia, oraz pogaduchy ze znajomkami do których dołączyli Bloom i jego kolega "Jerzynowy". Na tomboli wszyscy coś wygrali oprócz mnie ...
Wyniki małeGIGA
czas : 3:15:00
open 31/62 (pierwsza połowa !!)
M3 12/22
avs 21,3km/h
międzyczasy:
02:27:11 / 29
Hz - 1% 0:03
Fz - 27% 0:53
Pz - 71% 2:18
- DST 20.84km
- Teren 1.00km
- Czas 00:49
- VAVG 25.52km/h
- VMAX 38.10km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 150 ( 78%)
- HRavg 127 ( 66%)
- Kalorie 473kcal
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
rozjazdowo
Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 3
po Michałkach.
Trzymałem tętno na ok 70%, czasami aż się nudziło...
- DST 59.30km
- Teren 56.00km
- Czas 02:38
- VAVG 22.52km/h
- VMAX 46.80km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 188 ( 97%)
- HRavg 160 ( 83%)
- Kalorie 2179kcal
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Michałki 2011
Sobota, 17 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 8
#13
do tego maratonu podchodziłem podobnie jak do BM Poznań czyli mocniejszy trening ale wyszło inaczej...
Z KeenJow'em zajechaliśmy planowo o 9-tej, numerki, ciuchy, kibelek, spotkania z kolegami z teamu - praktycznie wszyscy się zjawili ... krótka rozgrzewka (za krótka) i w bloki, tradycyjnie trochę za późno no i start z końca.
Tym razem wiem co jest grane i nie czekam na "ostry start" w zaroślach, tylko naparzam ostro od początku żeby maksymalne tłumy na szerokim asfalcie łyknąć. Ostro wyrywam ze stadionu, 4-ry dyszki z budzika nie schodzą, wyprzedzam Maksa, Magdę, Rodman dopinguje na rowie, Marca (jak się później przyznał podczepił się) i skręcamy w las. Tu trochę łapię oddechu ale dalej napieram, rozpycham się łokciami, tętno tradycyjnie koło 180 - za wysoko...
Dochodzę Zbycha, chwilę mi to zajmuje - nieźle napiera, ale wyprzedzam. Nawet się nie obracam czy jedzie za mną czy nie bo to i tak nic nie zmieni, jadę swoje... Momentami przypomina mi się trasa z zeszłego roku ale ciągle kontroluję strzałki. Naparzam ostro, piachy biorę albo środkiem albo bokiem albo tak jak wszyscy - z buta...
Po 30-tym kilometrze zauważam że już blacik wrzucam tylko jak z górki a co większy podjeździk to już nawet młynek pracuje...
Długo samotnie jechałem i już od tych dziur to nawet mi się odechciewało, tylko o zimnym piwku na mecie myślałem. Jak już tak przez dłuższy czas nikogo przede mną ani za mną nie widziałem to pomyślałem że już z taką lokatą do mety dojadę. A tu naglę obudziło mnie stado szerszeni - z 7-8 bikerów - co niby drogę zgubili i 18 minut stracili - może za szybko jechali ??:) cykneli mnie bez mydła, a ja coraz słabszy...
Po wjeździe na ostatni długi szutrowy odcinek próbowałem się rozpędzić a tu wmordewind uparł się na mnie i nie chciał popuścić. Kręciłem tak z 24km/h i nic więcej już nie mogłem z mięśni wycisnąć.
A tu nagle peletonik mnie wciąga i zaczynam odżywać, myślę nie popuszczę, muszę się utrzymać... Absolutnie nie wychodzę na prowadzenie, tylko koła trzymam.
Jako trzeci dojeżdżam do kartoflanego pola i miejsca trzymam. Nagle jadący przede mną z3waza prawie dęba staje i zalicza podpórkę a ja go od prawej po jeszcze gorszej nawierzchni wyprzedzam i tak już na stadion wjeżdżamy. Tam rypię ile sił w nogach ale niewiele jej było, z3waza bierze mnie nim do połowy dojechałem a na samej mecie Agnieszka Bolesta o koło wcześniej wjechała...
Dla mnie trasa cholernie wymagająca, nawet nie wiem czy w górach nie jest łatwiej, można wstrzelić się we własny rytm na podjazdach i "odpocząć" na zjazdach a tu nawalanka przez cały czas. W sumie to nie pedałowałem chyba tylko jak podbiegałem w piachu a tak to z każdej górki dopedałowywałem (bufety oczywiście omijałem).
Nieźle się namęczyłem i byłem bliski odcięcia... tego już treningiem nie nazwę..
samotnie napieram...
i kto jest na czele stawki ?? /kartoflane pole/
na mecie pogadanki z
Mini
- Rodman - gratki za 1 miejsce MedM1
Mega
- daVe - gratki za 1 miejsce MedM1
- KeenJow - siedział mi na ogonie ;)
- z3waza - gratki
- Marc ;)
Giga
- Klosiu - szerokie podium ;)
- JPbike - szerokie podium ;)
- młodzik - szerokie podium ;)
- josip - szerokie podium ;)
- Maks - szerokie podium ;)
- Zbychu - szerokie podium ;)
Wyniki MEGA
czas : 2:37:53
open 63/189 (wczoraj byłem 62, czyżby ktoś jeszcze dojechał :))
M3 18/53
avs 22,5km/h
Hz - 0%
Fz - 16% 0:26
Pz - 83% 2:10
- DST 27.10km
- Czas 00:57
- VAVG 28.53km/h
- VMAX 35.10km/h
- HRmax 157 ( 81%)
- HRavg 142 ( 73%)
- Kalorie 650kcal
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
rozjazdowo
Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 0
po Międzygórzu... Miałem niewiele czasu to troszeczkę przycisnąłem...
Hz - 10%
Pz - 89%
Pz - 1%
- DST 48.26km
- Teren 48.00km
- Czas 03:29
- VAVG 13.85km/h
- VMAX 62.80km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 153 ( 79%)
- Kalorie 2768kcal
- Podjazdy 1792m
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Powerade Międzygórze 2011
Sobota, 10 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 2
#12
Kolejny górski maraton u Golonki. Ostatnio jakoś się nie składa i mało jeżdżę to i mam kiepskie przeczucia - ogólny brak mocy...
Jadę w piątek na wieczór żeby się przespać i po całym tygodniu chociaż przed ścigami się wyspać, co dobrze na mnie działa. Zajeżdżam, wyciągam rower, trochę rozgrzewki, odbieram skarpetki i spotykam Maksa i Zbycha kończących rozgrzewkę.
Mówiono że to prosta trasa, bez szczególnie technicznych odcinków, ładne, szerokie szutry i tylko pedałować.
W sektory i start...
Na dzień dobry długi podjazd. Niezbyt stromy - na środkowej kręciłem, gdzie można było się trochę porozpychać i powyprzedzać tych wolniejszych. Pierwszy raz tak się zdarzyło że pewnie od 5 km jechałem już w swojej ustalonej grupie, delikatne tasowania ale nic nadzwyczajnego... Tętno jak zwykle na początku ostro w górę - powyżej 170 ale po kolejnych minutach regularnego kręcenia się stabilizowało. Do pierwszego bufetu wszystko ze środkowej brałem, ale nie nerwowo, wg założonego planu - kręcimy swoje. Później już młynek poszedł w ruch i dzielnie mi służył do ostatniego podjazdu na pętli przed metą.
Z bufetów tradycyjnie korzystałem żeby powerkiem płyny uzupełnić. Przygotowany byłem na długie podjazdy ale te na trasie maratonu ciągnęły się bez końca, a na liczniku kaemów nie ubywało.
Zjazdy generalnie ładnie mi szły. Po łączce ze Śnieżnika zjechałem prawie do samych drzew ale gościu przede mną się zatrzymał (podpórka) a ja uderzyłem w jego koło i poleciał z 2m w dół... dalej jechałem jak inni, na rowerze a gdy ostra półka rower na plecy. Tasowaliśmy się we własnym sosie, ja wyprzedzałem na zjazdach - szczególnie dziewczyny, bo na nie zwracałem uwagę - a one mnie brały na podjazdach... Z buta też trochę pociągnąłem....
Jakoś tak kiepsko mi się jechało, bez motywacji, wiem że nie dałem z siebie wszystkiego ale to może już końcówka mojego maratonowego sezonu ??
Z wyniku jestem zadowolony - pierwsza połowa i przerwałem złą passę wywrotek na górskich maratonach zapoczątkowaną w Karpaczu... no IV sektor utrzymałem...
Na mecie pogaduchy i emocje na gorąco również gigowców emedu (wg kolejności meldowania się na mecie): JPbike, jospi- uskrzydlony nowym bike'iem, klosiu, młodzik
A Zbyszek znów robi come back na koniec sezonu i Krzycha objeżdża... Gratki !! lepiej późno niż wcale
Wyniki MEGA
czas : 3:32:16 (wg licznika 3:29:00)
open 137/295 (13 nie ukończyło)
M3 53/115
avs 13,9km/h
międzyczasy:
01:10:25
02:44:50
Hz - 10% 0:21
Fz - 31% 1:06
Pz - 58% 2:04
- DST 78.00km
- Teren 50.00km
- Czas 02:57
- VAVG 26.44km/h
- VMAX 52.50km/h
- Temperatura 29.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 158 ( 82%)
- Kalorie 2156kcal
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
BikeMaraton Poznań 2011
Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 6
#11
Specjalnie bez entuzjazmu ale z chęcią mocniejszego depnięcia stawiłem się w ostatnim sektorze. Wcześniej spotkałem Konrada, Krzysztofa i Pawła ale oni poszli jeszcze na stronę ... Kilka metrów za mną ustawił się Zbyszek.
Stojąc w sektorze miałem jeszcze dylemat czy jechać mega czy giga ?? na mega to się tak nie wypruję i jako takie miejsce zajmę a na giga to już ogon i przy takiej patelni to na oparach... chociaż żeli miałem na 4h czyli giga.
Od początku starałem się ostro ciąć i wyprzedzać kogo się da. Jakoś dziwnie łatwo mi to szło i łykałem bikerów prawie garściami, różnica prędkości była dość znaczna. Już w zeszłym roku miałem wrażenie że nieźle idę ale teraz to byłem wręcz zaskoczony... aż do przejścia pod warszawską... korek totalny !! mogło być gęsto, ale wiary na kilka minut czekania, jak się później okazało to dobre 7min tam odpoczywałem. Później już rura bez litości, trasa znana, sucho, jest słoneczko, pełen camel + bidon, żadnych bufetów, tylko po zwycięstwo do mety....
Przyznam, że dziwnie mi się jechało, trzymam koło 30-35km/h, trochę pod wiatr i wszystkich biorę, nawet nikt nie stara mi się na kole zawiesić, jakbym z 5-10km/h szybciej sunął. Był jeden co mnie wyprzedził i mu trochę na koło usiadłem ale w Uzarzewie pod górkę na stojaka pocisnąłem i więcej go nie zobaczyłem... Dopiero jak w Biskupicach na asfalt wyjechałem (tutaj wiatr przeszkadzał) i wyprzedzałem grupki to z pięciu się doczepiło ale tylko jeden został - z Człuchowa, nawet dał jedną krótką zmianę ale dalej w piachach już mi uciekł. Dopiero od Zbierkowa jechałem z równymi sobie, nawet było takich dwóch z TFIteam co długo starałem im się koła utrzymać. W Kociołkowej widzieli że co mnie gubią na 10-20m to później ich dochodzę i zachęcali mnie do dawania zmian, ale ja nie bardzo mogłem... Dopiero w Górze jak pokonaliśmy podjaździk to wyszedłem na prowadzenie i zacząłem dociskać. Pierwszy raz się trafiło żeby w tym miejscu wiatr był sprzymierzeńcem, wszedłem na swoje obroty i rypałem 40-45 że aż sam się dziwiłem. Jeden z tych TFIteam odpadł a drugi się trzymał, czułem się dłużny za jazdę na kole w terenie. Dalej we dwójkę - ja ciągle prowadzę - dawaliśmy równo łykając kolejnych megowców, co o dziwo też na koło nie siadali. Na jednym zakręcie tak cisnąłem że gość nie zauważył i prawie wjechał w płot ale poczekałem i dalej go ciągnąłem. Po najstromszym podjeździe maratonu (tym krótkim na asfaltowym zakręcie w prawo) dołączył do nas jeden sęp i tak się woził do rozjazdu mega/giga w Uzarzewie. Dojeżdżając jeszcze miałem dylemat co do wybory trasy ale ostatecznie jednak MEGA...
Od tego momentu trochę gorzej mi się jechało, ta dziurawa droga mnie wkurzała a i pełno z Mini dzieciaków skutecznie przeszkadzało wybór optymalnego trajektoria przelotu, i tam mi TFI uciekł....
Zjazd z Gortatowie bez klamek ale też i bez dopedałowywania, później wyjmując żela finishera wypadł mi z ręki i tyle go widziałem. Kilku megowców widziałem przed sobą bo dystans się nie zmniejszał a miniowcy nadal przeszkadzali. Za browarną jeszcze wyprzedziłem z 2 czy 3 megowców, w tym Marcina (koszulka Carrateca) i z pełnym impetem wparowałem na metę....
Ot i taki był mocniejszy trening, nóg aż tak mocno nie czułem ale to będzie następnego dnia...
Jeszcze pogaduchy ze znajomymi z teamu, makaron, opalanko i do domciu na browarka (3 zeszły na uzupełnienie płynów).
Dodatkowo spotkani na mecie JPbike mega, rodman giga nieoficjalnie, klosiu giga nieoficjalnie, Patryk S - mega za mną :) i inni...
ciekawe czego szukam w tych krzaczorach...
Wyniki MEGA (67km)
czas : 2:36:53 (wg licznika 2:29:00)
open 201/673 (13 nie ukończyło)
M3 56/221
avs 27km/h
międzyczasy:
00:48:09 / 297
01:16:30 / 261
(widać że ciągle goniłem...)
Hz - 4% 0:06
Fz - 15% 0:24
Pz - 79% 2:03
- DST 22.87km
- Czas 00:52
- VAVG 26.39km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 176 ( 91%)
- HRavg 142 ( 73%)
- Kalorie 589kcal
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
przedmaratonowy przelot
Sobota, 3 września 2011 · dodano: 04.09.2011 | Komentarze 0
na rozruszanie kości przed maratonem, spokojnie, bez większych zrywów...
Hz - 27% 0:14
Fz - 46% 0:23
Pz - 25% 0:13
- DST 30.50km
- Teren 2.00km
- Czas 01:02
- VAVG 29.52km/h
- VMAX 42.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 185
- HRavg 150 ( 78%)
- Kalorie 784kcal
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
w górnym tlenie
Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 1
rozjaździk po wczorajszym mocniejszym depnięciu z elementami interwałów - wszystkie podjazdy/wiadukty cisnąłem powyżej 30km/h, chociaż wmordewind czasami podnosił mi tętno ....
Hz - 6% 0:04
Fz - 62% 0:39
Pz - 32% 0:19
- DST 74.60km
- Teren 40.00km
- Czas 03:07
- VAVG 23.94km/h
- VMAX 52.90km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 189 ( 98%)
- HRavg 143 ( 74%)
- Kalorie 2296kcal
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Objazd trasy BM
Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 1
trasa jest mi nieźle znana ale w towarzystwie zawsze kręci się inaczej....
Kilkunastu śmiałków ( razem z Maksem i Zbychem ) postanowiło razem się przelecieć w tempie "górnego tlenu"...
gorączka niesamowita, w 3h wypiłem 2,7L płynów ale jechało mi się całkiem dobrze ...;)
piachów mniej niż w zeszłym roku a i kałuż w okolicach Kociołkowej praktycznie też nie ma, za to wieje jak zwykle...
Hz - 22% 0:42
Fz - 42% 1:19
Pz - 30% 1:00
- DST 74.80km
- Teren 65.00km
- Czas 03:21
- VAVG 22.33km/h
- VMAX 49.10km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 192 (100%)
- HRavg 165 ( 85%)
- Kalorie 2935kcal
- Podjazdy 900m
- Sprzęt Rockrider 8XC
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Hermanów '11
Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 3
#10
drugą edycję tego maratonu chciałem przejechać w wersji Mega, żeby porównać się do zeszłego sezonu ale wszyscy Emedowcy wybrali Giga;;) Tak długo zwlekałem z decyzją, że nie zdążyłem się zapisać przez internet co przypłaciłem sporym oczekiwaniem przed startem ale wybrałem moje pierwsze GIGA...
Na miejsce zajechaliśmy o 9-tej z Konradem i od razu udaliśmy się po numerki - po drodze spotkanie z ostatnio teamowym fotografem JPbike'iem, - a tu kolejka na pół kilometra... pytałem czy trzeba stać jeżeli już się opłaciło wpisowe i usłyszałem że tak, no to odstaliśmy dobrą godzinę... okazało się że niepotrzebnie ;) chociaż porozmawialiśmy z Maksem i Zbyszkiem.
Start przesunięty na 11-tą ale i tak wiele czasu nie pozostaje, szybko przygotować rowerki i delikatna rozgrzewka, ja jeszcze muszę trochę podregulować przerzutkę, odcedzić kartofelki i ... dojeżdżamy do folwarku a sektory pełne :)
Zaczynam odprzodu żeby ustawić się na giga, choćby na końcu ale zawsze przed maruderami z mega, a tu wszystko wypchane że aż szwy pękają. Widziałem Wojtka ale nie było szans do niego się dostać, to pokręciłem się troszeczkę koło barierek i ustawiłem się za dmuchaną bramą, tak na wysokości drugiej linii .... fakt, start miałem z czołówką ale już na asfalcie peleton pruł się jak stare gacie. Myślałem, że jak wokół domu 4 dychy wyciągnę to na maratonie będę pierwszy, a tu klops.
No, ale jestem przecież sporo na przodzie to daje ile mogę...
Jako pierwszy z Emedu Rodman mnie gdzieś w lesie dochodzi i delikatniutko wyprzedza, ja się staram ale wskazówka na pulsaku niebezpiecznie się wykrzywia a i powietrze jakieś rzadkie ;) drugi Josip i zaraz za nim Klosiu, motywuje mnie do pościgu za Wojtasem ale ja szybciej nie mogę... i jeszcze Paweł mnie dziabnął gdzieś dalej.
Jadę, pociskam ile fabryka, ale ten piach !! przez góry jakoś o nim zapomniałem, raczej jestem wyprzedzany, a na pierwszej pętli to może z 5-ci tylko cyknąłem (do tego pewnie megowców...). Już zapomniałem jakie tam są zjazdy i podjazdy, jest co pociskać, no i słoneczko nieźle przypieka a i wiaterek na otwartym też daje o sobie znać.. Mimo, że camela naładowałem do pełna to na pierwszym bufecie łapie kubek ISO (z cudzego lepiej smakuje) ale tak nieszczęśliwie, że połowa wylewa mi się na rękę i przez kolejną godzinę klei mi się do kierownicy...na drugim już ręki nie wystawiłem. Pociskam tak trochę samotnie a tu po lewej na drzewie znak z dwoma (czy trzema) wykrzyknikami !! delikatny zjazd w szpalerze krzaczorów, po co te wykrzykniki ?? myślę, ostro dokręcam, kolo 4-ech dyszek na budziku, walę środkiem bo po bokach bruzdy, dochodzę dwóch przede mną a tu środek się kończy, tych dwóch się wywala, ja po hamplach, ominąłem, a 10 metrów dalej nie udało mi się wydostać z koleiny i gleba... to już trzeci maraton z rzędu gdzie poziom łapie... ale szybko się uwijam i jadę dalej... Trochę ochota już mi odeszła na ściganie, wszyscy mnie biorą a ja nie mogę złapać pociągu, bo za szybkie... Pod górkę przy wieży telewizyjnej - w zeszłym roku nie wyobrażałem sobie że można podjechać - teraz młynek, tył 32 i hop do góry tempem jaki mnie górskie maratony nauczyły. Nie powiem że to pikuś ale tym razem na mnie wielkiego wrażenia nie zrobiła, chociaż przynajmniej połowa rowerzystów podprowadzała.
Dalej już jadę z kilkoma młodzieńcami i myślę, że może nie zmieszczę się w limicie 2h na Giga i spokojnie pojadę na metę, a tu klops !! rozjazd mega/giga na 1h53', ja skręcam w prawo a pozostali cisną prosto... na asfalcie obracam się jeszcze kilka razy a tam nikogo za mną, myślę, no to będę ostatni na giga...
Na bufecie łapię kubek "wody" i przepycham korbę pod tą niewinną górkę, ale ciężko idzie. Tam mnie JPbike wyhaczył jak żelika wcinam, co bym chociaż do mety dociągnął. Druga pętla w 3/4 upłynęła mi w samotności, no może poza kilkoma megowcami - nawet im współczułem, już chyba nigdy nie pojadą w maratonie....
Stwierdziłem, że drugim razem to już sobie podaruję tą górkę przy wieży, ale jakoś jak już tam się znalazłem to biegi przerzuciłem i podjechałem, wprawdzie na górze osiągnąłem tętno max. ale nie musiałem z roweru schodzić.
Na ostatnim bufecie się zatrzymałem i kulturalnie ISO wypiłem...
Dopiero pod koniec pętli coś się ruszyło jak w oddali zobaczyłem rowerzystów do których dystans nie specjalnie się zmieniał - gigowcy - i wtedy na nowo obudził się we mnie duch walki... wciągnąłem żela finiszera i dalej... Na 300 metrów ich miałem na początku wałów powodziowych, ale te dołki wkurzały mnie niesamowicie, rower trząsł się jak króli podczas kopulacji a ja razem z nim... przypomniałem sobie jak w zeszłym roku na sztywniaku mało nadgarstki mi tam nie odleciały. Doszedłem ich dopiero na szutrze, złapałem chwile dech na kole i popędziłem do przodu, ale oni nie jechali pierwszy raz maratonu i wiedzieli co należy robić.
Po skręcie w pola, gdzie więcej było dziur od końskich kopyt niż kęp trawy, dwóch na dobre odpadło a jeden został, który na samej końcówce mnie wyruch..ł. Co prawda wjechałem mu na kole, ale ze stratą 20 sekund, pewnie za moje super miejsce startowe...
Generalnie jestem zadowolony, że przejechałem całość w niezłym tempie, który jednak jak na giga jest mizerne. Zdecydowanie gigowcy to inna kategoria, i jeszcze nie moja...giga to nie mój dystans, bynajmniej nie w tym sezonie.
Widać że po pagórkach dam radę ale kopyta i wytrzymałości na taki dystans jeszcze nie mam...
gdybym pojechał mega tym tempem to byłbym 72-73
Teamowo zajęliśmy 4-te miejsce, szkoda tego medalu, mogłem stać na podium ...
/made by JPbike/
Początek drugiej pętli Giga /made by JPbike/
Chłopaki się bawią a ja jeszcze pociskam na trasie... Made by JPbike
Dzięki chłopaki za świetną zabawę i towarzystwo !!
na Tomboli tradycyjnie kicha...
Wyniki GIGA (78)
czas : 3:20:28
open 47/60 (sporo się nie zmieściło w limicie 2h)
M3 17/22
Hz - 0% 0:0
Fz - 9% 0:19
Pz - 90% 3:01