Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jacgol z miasteczka Poznań. Mam przejechane 20647.56 kilometrów w tym 5483.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.74 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 29462 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jacgol.bikestats.pl
  • DST 74.80km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:21
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 192 (100%)
  • HRavg 165 ( 85%)
  • Kalorie 2935kcal
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Hermanów '11

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 3

#10

drugą edycję tego maratonu chciałem przejechać w wersji Mega, żeby porównać się do zeszłego sezonu ale wszyscy Emedowcy wybrali Giga;;) Tak długo zwlekałem z decyzją, że nie zdążyłem się zapisać przez internet co przypłaciłem sporym oczekiwaniem przed startem ale wybrałem moje pierwsze GIGA...

Na miejsce zajechaliśmy o 9-tej z Konradem i od razu udaliśmy się po numerki - po drodze spotkanie z ostatnio teamowym fotografem JPbike'iem, - a tu kolejka na pół kilometra... pytałem czy trzeba stać jeżeli już się opłaciło wpisowe i usłyszałem że tak, no to odstaliśmy dobrą godzinę... okazało się że niepotrzebnie ;) chociaż porozmawialiśmy z Maksem i Zbyszkiem.
Start przesunięty na 11-tą ale i tak wiele czasu nie pozostaje, szybko przygotować rowerki i delikatna rozgrzewka, ja jeszcze muszę trochę podregulować przerzutkę, odcedzić kartofelki i ... dojeżdżamy do folwarku a sektory pełne :)
Zaczynam odprzodu żeby ustawić się na giga, choćby na końcu ale zawsze przed maruderami z mega, a tu wszystko wypchane że aż szwy pękają. Widziałem Wojtka ale nie było szans do niego się dostać, to pokręciłem się troszeczkę koło barierek i ustawiłem się za dmuchaną bramą, tak na wysokości drugiej linii .... fakt, start miałem z czołówką ale już na asfalcie peleton pruł się jak stare gacie. Myślałem, że jak wokół domu 4 dychy wyciągnę to na maratonie będę pierwszy, a tu klops.
No, ale jestem przecież sporo na przodzie to daje ile mogę...

Jako pierwszy z Emedu Rodman mnie gdzieś w lesie dochodzi i delikatniutko wyprzedza, ja się staram ale wskazówka na pulsaku niebezpiecznie się wykrzywia a i powietrze jakieś rzadkie ;) drugi Josip i zaraz za nim Klosiu, motywuje mnie do pościgu za Wojtasem ale ja szybciej nie mogę... i jeszcze Paweł mnie dziabnął gdzieś dalej.

Jadę, pociskam ile fabryka, ale ten piach !! przez góry jakoś o nim zapomniałem, raczej jestem wyprzedzany, a na pierwszej pętli to może z 5-ci tylko cyknąłem (do tego pewnie megowców...). Już zapomniałem jakie tam są zjazdy i podjazdy, jest co pociskać, no i słoneczko nieźle przypieka a i wiaterek na otwartym też daje o sobie znać.. Mimo, że camela naładowałem do pełna to na pierwszym bufecie łapie kubek ISO (z cudzego lepiej smakuje) ale tak nieszczęśliwie, że połowa wylewa mi się na rękę i przez kolejną godzinę klei mi się do kierownicy...na drugim już ręki nie wystawiłem. Pociskam tak trochę samotnie a tu po lewej na drzewie znak z dwoma (czy trzema) wykrzyknikami !! delikatny zjazd w szpalerze krzaczorów, po co te wykrzykniki ?? myślę, ostro dokręcam, kolo 4-ech dyszek na budziku, walę środkiem bo po bokach bruzdy, dochodzę dwóch przede mną a tu środek się kończy, tych dwóch się wywala, ja po hamplach, ominąłem, a 10 metrów dalej nie udało mi się wydostać z koleiny i gleba... to już trzeci maraton z rzędu gdzie poziom łapie... ale szybko się uwijam i jadę dalej... Trochę ochota już mi odeszła na ściganie, wszyscy mnie biorą a ja nie mogę złapać pociągu, bo za szybkie... Pod górkę przy wieży telewizyjnej - w zeszłym roku nie wyobrażałem sobie że można podjechać - teraz młynek, tył 32 i hop do góry tempem jaki mnie górskie maratony nauczyły. Nie powiem że to pikuś ale tym razem na mnie wielkiego wrażenia nie zrobiła, chociaż przynajmniej połowa rowerzystów podprowadzała.

Dalej już jadę z kilkoma młodzieńcami i myślę, że może nie zmieszczę się w limicie 2h na Giga i spokojnie pojadę na metę, a tu klops !! rozjazd mega/giga na 1h53', ja skręcam w prawo a pozostali cisną prosto... na asfalcie obracam się jeszcze kilka razy a tam nikogo za mną, myślę, no to będę ostatni na giga...
Na bufecie łapię kubek "wody" i przepycham korbę pod tą niewinną górkę, ale ciężko idzie. Tam mnie JPbike wyhaczył jak żelika wcinam, co bym chociaż do mety dociągnął. Druga pętla w 3/4 upłynęła mi w samotności, no może poza kilkoma megowcami - nawet im współczułem, już chyba nigdy nie pojadą w maratonie....
Stwierdziłem, że drugim razem to już sobie podaruję tą górkę przy wieży, ale jakoś jak już tam się znalazłem to biegi przerzuciłem i podjechałem, wprawdzie na górze osiągnąłem tętno max. ale nie musiałem z roweru schodzić.
Na ostatnim bufecie się zatrzymałem i kulturalnie ISO wypiłem...

Dopiero pod koniec pętli coś się ruszyło jak w oddali zobaczyłem rowerzystów do których dystans nie specjalnie się zmieniał - gigowcy - i wtedy na nowo obudził się we mnie duch walki... wciągnąłem żela finiszera i dalej... Na 300 metrów ich miałem na początku wałów powodziowych, ale te dołki wkurzały mnie niesamowicie, rower trząsł się jak króli podczas kopulacji a ja razem z nim... przypomniałem sobie jak w zeszłym roku na sztywniaku mało nadgarstki mi tam nie odleciały. Doszedłem ich dopiero na szutrze, złapałem chwile dech na kole i popędziłem do przodu, ale oni nie jechali pierwszy raz maratonu i wiedzieli co należy robić.
Po skręcie w pola, gdzie więcej było dziur od końskich kopyt niż kęp trawy, dwóch na dobre odpadło a jeden został, który na samej końcówce mnie wyruch..ł. Co prawda wjechałem mu na kole, ale ze stratą 20 sekund, pewnie za moje super miejsce startowe...

Generalnie jestem zadowolony, że przejechałem całość w niezłym tempie, który jednak jak na giga jest mizerne. Zdecydowanie gigowcy to inna kategoria, i jeszcze nie moja...giga to nie mój dystans, bynajmniej nie w tym sezonie.
Widać że po pagórkach dam radę ale kopyta i wytrzymałości na taki dystans jeszcze nie mam...
gdybym pojechał mega tym tempem to byłbym 72-73

Teamowo zajęliśmy 4-te miejsce, szkoda tego medalu, mogłem stać na podium ...


/made by JPbike/




Początek drugiej pętli Giga /made by JPbike/




Chłopaki się bawią a ja jeszcze pociskam na trasie... Made by JPbike



Dzięki chłopaki za świetną zabawę i towarzystwo !!
na Tomboli tradycyjnie kicha...


Wyniki GIGA (78)
czas : 3:20:28
open 47/60 (sporo się nie zmieściło w limicie 2h)
M3 17/22

Hz - 0% 0:0
Fz - 9% 0:19
Pz - 90% 3:01





Komentarze
jacgol
| 20:41 czwartek, 25 sierpnia 2011 | linkuj dzięki !
w zasadzie to jestem zadowolony, zawsze to jakaś wyższa poprzeczka...;)
klosiu
| 10:09 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj Gratki, pierwsze giga i w dodatku udane!
Zdaje się że czasowo pokonałeś wszystkich emedowców z zeszłego roku, tak że nie jest źle :).
KeenJow
| 09:05 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj Gratulacje ! Szkoda, że się niektórzy nie załapali na Giga, może by się odzyskało te 3pkt drużynowe ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa isiep
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]