Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jacgol z miasteczka Poznań. Mam przejechane 20647.56 kilometrów w tym 5483.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.74 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 29462 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jacgol.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:4480.78 km (w terenie 2671.00 km; 59.61%)
Czas w ruchu:236:22
Średnia prędkość:18.96 km/h
Maksymalna prędkość:75.80 km/h
Suma podjazdów:15790 m
Maks. tętno maksymalne:202 (108 %)
Maks. tętno średnie:190 (101 %)
Suma kalorii:131588 kcal
Liczba aktywności:62
Średnio na aktywność:72.27 km i 3h 48m
Więcej statystyk
  • DST 120.77km
  • Czas 04:21
  • VAVG 27.76km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 191 ( 99%)
  • HRavg 144 ( 75%)
  • Kalorie 2710kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

niedzielna szoska...

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 06.03.2012 | Komentarze 6

zainspirowana przez josipa "gruppen", teamowa, rozprowadzana przez rodmana, niedzielna szoska.

wyjazd w składzie: josip, rodman, Michał, Marc i ja... ciągniemy do Kostrzyna gdzie rodmana zastępuje Marcin, dalej wg poniższej mapki, przed Rejowcem czeka na nas świeża krew - klosiu i zahacza nas na hol. Ciśniemy do Bolechowa gdzie Marcin odbija na Pobiedziska a my dalej na Biedrusko. Na poligonie kolejny "świeżak" drogbas i tak z klosiem już nas ciągną... kilometry już dają znać o sobie i nikt nie chce specjalnie się ścigać ale o opieprzaniu nie ma mowy...
Trochę się obawiałem takiego dystansu ale niepotrzebnie, było całkiem nieźle, chociaż specjalnie na czub nie wychodziłem, a w towarzystwie kilometry dużo szybciej ubywają...
Marek dał mi się karnąć swoją Meridą i na powrót zachorowałem na szoskę...
Coś muszę pokombinować żeby na przyszły rok już takie cudeńko zdobyć..:)
Nawet trochę pociągnąłem peletonik co by średnią podnieść, ale pięknie szła...!! największa frajda miesiące - dzięki Marek :)

na zakończenie jeszcze na Starołękę skoczyłem żeby pierścionek zamknąć i 12tke z przodu zobaczyć...
kalorie i tętno niedoszacowane - przy zamianie rowerów pulsak nie liczył, no i cholernie zmarzłem..brr


dzięki Panowie za wspólne kręcenie..:)
traska (by josip)





  • DST 13.40km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 8.55km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Kross Mountain city
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dębina z synem

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 0

trochę mu ciężko było na 16 calowych kołach... na powrocie trochę marudził i na każdej górce go pchałem a niedaleko chaty zszedł z roweru i prowadził, ale przekonał się że na rowerze będzie szybciej...




  • DST 88.90km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:21
  • VAVG 26.54km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 172 ( 89%)
  • HRavg 147 ( 76%)
  • Kalorie 2519kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

brakujący kawałek..

Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 18.10.2011 | Komentarze 3

...pierścienia poznańskiego.
Trochę mam kaca moralnego że jednak mnie zdobyłem się na dokończenie pierścienia z Maksem i Zbychem, no to postanowiłem się przelecieć tamtymi ścieżkami...

Trasa:
Rataje-Puszczykowo-Mosina -> (PP) -> Kiekrz- Rataje

Na Strzeszynku spotkałem Wojtka z jego tatą na rowerowej przejażdżce. Chwilkę postaliśmy, chwilkę razem pojechaliśmy i się rozstaliśmy...

Hz - 7% 0:13
Fz - 71% 2:25
Pz - 22% 0:45




  • DST 156.82km
  • Teren 110.00km
  • Czas 06:23
  • VAVG 24.57km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 170 ( 88%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 3981kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

pierścień niezamknięty..

Sobota, 8 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 4

ale od początku.
Pobudka 5:50, śniadanie, ubieranie i przed siódmą wyrwałem z domu żeby na Rusałkę na 7-7:15 zdążyć, zimno a do tego krótki, przelotny deszcz zmoczył mi okulary.
Dojeżdżam o 7:12 a tam pusto, nikogo nie ma... czekam i o 7:18 zjeżdża Max a o 7:21 Zbyszek. Kilka telefonów do zainteresowanych a tu lipa - brak chętnych... tylko Marcin jedzie nam naprzeciw (chce przejechać tylko wycinek pierścienia ) i Paweł dołączy na trasie.
Ruszamy o 7:30 z Rusałki na pierścień, temperatura około 7°C, już jestem cały przemarznięty, nie zabrałem ochraniaczy na buty i długich rękawiczek... Jedziemy spokojnym tempem żeby się nie spalić na początku, nawet noga podaje gdzie na poligonie ze Zbyszkiem robię kilka sprintów. Na wjeździe do Puszczy Zielonki spotykamy się z Marcinem i dalej razem jedziemy na umówione miejsce spotkania z Pawłem. W Zielonce okazuje się że Paweł zerwał łańcuch i dojedzie do Dąbrówki gdzie później się spotykamy. Za każdym postojem wystarcza kilka minut żebym stał się trzęsącą galaretą z zimna, a wiatr na otwartej przestrzeni wcale nam nie pomaga, nawet ciężko się ustawić w pociąg, ponieważ podmuchy są przednio-boczne i porywiste. Od 50-tego kilometra myślę, że jak tylko wrócę do domu to od razu wejdę do wanny z gorącą wodą i będę się wygrzewał....
Na singielku przed Górą zrywam łańcuch na spince, ale mam zapasową, zakładam i dalej w drogę. W Kostrzynie popas przy Tesko i dalej pod wiatr. W Tulcach Marcin planowo się odłącza i wraca do siebie a my dalej kontynuujemy. Od Borówca do Kornika pojawiło się słońce i nawet palce przestały mnie boleć z zimna ale zaraz za Kórnikiem gdzie mieliśmy totalny wmordewind nastąpiło załamanie pogody - ostry wiatr z deszczem. My schowaliśmy się na przystanku a Maks jechał dalej gdzie nieźle go zmoczyło. Siedzieliśmy tak z półgodziny gdzie razem z Pawłem zdecydowałem o niedomykaniu pierścienia i powrocie z Mosiny - nie byłem przygotowany na taki ziąb, było mi ciągle zimno i nie chciałem załatwić się jakimś choróbskiem. Nawet patrząc na tętno to jakieś dziwnie niskie jak na mnie (hipotermia ??) ale nogi w miarę kręciły.
Ruszamy dalej we trójkę i dopiero na Osowej dochodzimy Maksa gdzie się rozstajemy ze Zbyszkiem i Marsem, którzy jadą dalej...twardziele.
W drodze powrotnej jeszcze mokniemy z Pawłem i rozstajemy się na Drodze Dębińskiej.

Generalnie to tak kiepsko nigdy mi się jeszcze nie jechało z powodu zimna. Wiem, że fizycznie dałbym radę zamknąć pierścień ale zdrowy rozsądek zwyciężył - Friel mówi " nie czujesz, nie jedź" no i odpuściłem, chociaż jak Zbyszek zadzwonił po powrocie to trochę żałuję...

Dzięki chłopaki za wspólną przejażdżkę !!

Hz - 49% 3:13
Fz - 41% 2:43
Pz - 04% 0:14




  • DST 68.90km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 21.20km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 175 ( 91%)
  • HRavg 158 ( 82%)
  • Kalorie 2669kcal
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

64-sto Maraton Osieczna 2011

Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 28.09.2011 | Komentarze 3

#14

wyjazd z rodzinką.... ja na Giga synek debiutuje na dystansie po parku...

Zajeżdżamy po 9-tej, na miejscu już Zbyszek, Maks i Winq się przebierają i szykują rowery.
Szybki odbiór pakietu startowego, rowery, przebranie i jak zwykle za krótka rozgrzewka... Ustawiam się jak zwykle daleko od startu gdzie harty od pół godziny blokują miejsce, Zbycha i Maksa nie widzę ale myślę że są przede mną. Czekając na gwizdek spotykam jeszcze Radka z ERT ale on wybrał krótszy wariant trasy - Mega, ruszamy.
Do wyjazdu na asfalt nic nie mogę zrobić, później ostro depczę i wyprzedzam tych wolniejszych żeby dogonić Emedowców. Maksa wyprzedzam kawałek za pierwszym podjazdem a Zbycha na piaszczystym zjaździk gdzie stał na boku i łańcuch zakładał. Dalej jadę jak wszyscy, jak mogę to wyprzedzam jak nie to gęsiego, ogólnie dość ciasno. Wjeżdżając w las bez większych szaleństw staram się wyprzedzać ale pamiętam też o dystansie żeby nie spalić. Traska ładnie poprowadzona między drzewami, sporo singielków, trochę pagórków ale miałem nieodparte wrażenie że kręcimy się na powierzchni 1ha - krótkie proste i mnóstwo ostrych zakrętów. Przejazd przez Jagodę zapamiętałem po punkcie widokowym z napisem "Jagoda" i piaszczystej rynnie w dół.
Na rozjeździe na giga wjeżdżałem jako 31-szy i jechałem z 1 gostkiem a raczej on jechał za mną... chwilę pogadaliśmy (wyrażał chęć wspólnego kontynuowania przejażdżki ale gdzieś się zgubił) i finalnie sam napierałem. Raz nawet wyprzedziłem dwóch i sięgnąłem 29-ego miejsca ale samotna walka z nieugiętym wiatrem i końcowe podjazdy kosztowały mnie zbyt wiele i końcówka nie należała do najlepszych, zresztą jak zwykle i na metę dojechałem 31-szy.
Nieźle się namęczyłem, chociaż mniej niż na Michałkach no i trasa mniej wyboista chociaż nie płaska...



Na mecie mój pierwszy medal:) (mój syn też dostał medal...) gulaszowa z chlebem, piwko i pełna gastronomia, oraz pogaduchy ze znajomkami do których dołączyli Bloom i jego kolega "Jerzynowy". Na tomboli wszyscy coś wygrali oprócz mnie ...



Wyniki małeGIGA
czas : 3:15:00
open 31/62 (pierwsza połowa !!)
M3 12/22

avs 21,3km/h
międzyczasy:
02:27:11 / 29

Hz - 1% 0:03
Fz - 27% 0:53
Pz - 71% 2:18




  • DST 30.22km
  • Czas 01:02
  • VAVG 29.25km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 173 ( 90%)
  • HRavg 152 ( 79%)
  • Kalorie 752kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

pokręcenie

Czwartek, 22 września 2011 · dodano: 23.09.2011 | Komentarze 1

wieczorkiem, na bocialarce od Rodmana. No, jest nieźle, a już na pewno lepiej od mojej dotychczasowe lampki. Na asfalcie na środkowym trybie przy osiąganych przeze mnie prędkościach jest gites...

Przejechaliśmy z Rodmanem całe Tulce i na rozjeździe Mega/Giga się rozstaliśmy...

trochę chłodnawo i na powrocie pod wiatr, ostatnie depnięcie przed Osieczną.




  • DST 59.30km
  • Teren 56.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 188 ( 97%)
  • HRavg 160 ( 83%)
  • Kalorie 2179kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Michałki 2011

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 19.09.2011 | Komentarze 8

#13

do tego maratonu podchodziłem podobnie jak do BM Poznań czyli mocniejszy trening ale wyszło inaczej...

Z KeenJow'em zajechaliśmy planowo o 9-tej, numerki, ciuchy, kibelek, spotkania z kolegami z teamu - praktycznie wszyscy się zjawili ... krótka rozgrzewka (za krótka) i w bloki, tradycyjnie trochę za późno no i start z końca.
Tym razem wiem co jest grane i nie czekam na "ostry start" w zaroślach, tylko naparzam ostro od początku żeby maksymalne tłumy na szerokim asfalcie łyknąć. Ostro wyrywam ze stadionu, 4-ry dyszki z budzika nie schodzą, wyprzedzam Maksa, Magdę, Rodman dopinguje na rowie, Marca (jak się później przyznał podczepił się) i skręcamy w las. Tu trochę łapię oddechu ale dalej napieram, rozpycham się łokciami, tętno tradycyjnie koło 180 - za wysoko...
Dochodzę Zbycha, chwilę mi to zajmuje - nieźle napiera, ale wyprzedzam. Nawet się nie obracam czy jedzie za mną czy nie bo to i tak nic nie zmieni, jadę swoje... Momentami przypomina mi się trasa z zeszłego roku ale ciągle kontroluję strzałki. Naparzam ostro, piachy biorę albo środkiem albo bokiem albo tak jak wszyscy - z buta...
Po 30-tym kilometrze zauważam że już blacik wrzucam tylko jak z górki a co większy podjeździk to już nawet młynek pracuje...
Długo samotnie jechałem i już od tych dziur to nawet mi się odechciewało, tylko o zimnym piwku na mecie myślałem. Jak już tak przez dłuższy czas nikogo przede mną ani za mną nie widziałem to pomyślałem że już z taką lokatą do mety dojadę. A tu naglę obudziło mnie stado szerszeni - z 7-8 bikerów - co niby drogę zgubili i 18 minut stracili - może za szybko jechali ??:) cykneli mnie bez mydła, a ja coraz słabszy...
Po wjeździe na ostatni długi szutrowy odcinek próbowałem się rozpędzić a tu wmordewind uparł się na mnie i nie chciał popuścić. Kręciłem tak z 24km/h i nic więcej już nie mogłem z mięśni wycisnąć.
A tu nagle peletonik mnie wciąga i zaczynam odżywać, myślę nie popuszczę, muszę się utrzymać... Absolutnie nie wychodzę na prowadzenie, tylko koła trzymam.
Jako trzeci dojeżdżam do kartoflanego pola i miejsca trzymam. Nagle jadący przede mną z3waza prawie dęba staje i zalicza podpórkę a ja go od prawej po jeszcze gorszej nawierzchni wyprzedzam i tak już na stadion wjeżdżamy. Tam rypię ile sił w nogach ale niewiele jej było, z3waza bierze mnie nim do połowy dojechałem a na samej mecie Agnieszka Bolesta o koło wcześniej wjechała...
Dla mnie trasa cholernie wymagająca, nawet nie wiem czy w górach nie jest łatwiej, można wstrzelić się we własny rytm na podjazdach i "odpocząć" na zjazdach a tu nawalanka przez cały czas. W sumie to nie pedałowałem chyba tylko jak podbiegałem w piachu a tak to z każdej górki dopedałowywałem (bufety oczywiście omijałem).
Nieźle się namęczyłem i byłem bliski odcięcia... tego już treningiem nie nazwę..


samotnie napieram...





i kto jest na czele stawki ?? /kartoflane pole/





na mecie pogadanki z
Mini
- Rodman - gratki za 1 miejsce MedM1

Mega
- daVe - gratki za 1 miejsce MedM1
- KeenJow - siedział mi na ogonie ;)
- z3waza - gratki
- Marc ;)

Giga
- Klosiu - szerokie podium ;)
- JPbike - szerokie podium ;)
- młodzik - szerokie podium ;)
- josip - szerokie podium ;)
- Maks - szerokie podium ;)
- Zbychu - szerokie podium ;)


Wyniki MEGA
czas : 2:37:53
open 63/189 (wczoraj byłem 62, czyżby ktoś jeszcze dojechał :))
M3 18/53


avs 22,5km/h


Hz - 0%
Fz - 16% 0:26
Pz - 83% 2:10




  • DST 48.26km
  • Teren 48.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 13.85km/h
  • VMAX 62.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 180 ( 93%)
  • HRavg 153 ( 79%)
  • Kalorie 2768kcal
  • Podjazdy 1792m
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Powerade Międzygórze 2011

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 2

#12

Kolejny górski maraton u Golonki. Ostatnio jakoś się nie składa i mało jeżdżę to i mam kiepskie przeczucia - ogólny brak mocy...
Jadę w piątek na wieczór żeby się przespać i po całym tygodniu chociaż przed ścigami się wyspać, co dobrze na mnie działa. Zajeżdżam, wyciągam rower, trochę rozgrzewki, odbieram skarpetki i spotykam Maksa i Zbycha kończących rozgrzewkę.
Mówiono że to prosta trasa, bez szczególnie technicznych odcinków, ładne, szerokie szutry i tylko pedałować.
W sektory i start...
Na dzień dobry długi podjazd. Niezbyt stromy - na środkowej kręciłem, gdzie można było się trochę porozpychać i powyprzedzać tych wolniejszych. Pierwszy raz tak się zdarzyło że pewnie od 5 km jechałem już w swojej ustalonej grupie, delikatne tasowania ale nic nadzwyczajnego... Tętno jak zwykle na początku ostro w górę - powyżej 170 ale po kolejnych minutach regularnego kręcenia się stabilizowało. Do pierwszego bufetu wszystko ze środkowej brałem, ale nie nerwowo, wg założonego planu - kręcimy swoje. Później już młynek poszedł w ruch i dzielnie mi służył do ostatniego podjazdu na pętli przed metą.
Z bufetów tradycyjnie korzystałem żeby powerkiem płyny uzupełnić. Przygotowany byłem na długie podjazdy ale te na trasie maratonu ciągnęły się bez końca, a na liczniku kaemów nie ubywało.
Zjazdy generalnie ładnie mi szły. Po łączce ze Śnieżnika zjechałem prawie do samych drzew ale gościu przede mną się zatrzymał (podpórka) a ja uderzyłem w jego koło i poleciał z 2m w dół... dalej jechałem jak inni, na rowerze a gdy ostra półka rower na plecy. Tasowaliśmy się we własnym sosie, ja wyprzedzałem na zjazdach - szczególnie dziewczyny, bo na nie zwracałem uwagę - a one mnie brały na podjazdach... Z buta też trochę pociągnąłem....
Jakoś tak kiepsko mi się jechało, bez motywacji, wiem że nie dałem z siebie wszystkiego ale to może już końcówka mojego maratonowego sezonu ??

Z wyniku jestem zadowolony - pierwsza połowa i przerwałem złą passę wywrotek na górskich maratonach zapoczątkowaną w Karpaczu... no IV sektor utrzymałem...







Na mecie pogaduchy i emocje na gorąco również gigowców emedu (wg kolejności meldowania się na mecie): JPbike, jospi- uskrzydlony nowym bike'iem, klosiu, młodzik
A Zbyszek znów robi come back na koniec sezonu i Krzycha objeżdża... Gratki !! lepiej późno niż wcale


Wyniki MEGA
czas : 3:32:16 (wg licznika 3:29:00)
open 137/295 (13 nie ukończyło)
M3 53/115


avs 13,9km/h
międzyczasy:
01:10:25
02:44:50


Hz - 10% 0:21
Fz - 31% 1:06
Pz - 58% 2:04




  • DST 78.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 26.44km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 180 ( 93%)
  • HRavg 158 ( 82%)
  • Kalorie 2156kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

BikeMaraton Poznań 2011

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 6

#11

Specjalnie bez entuzjazmu ale z chęcią mocniejszego depnięcia stawiłem się w ostatnim sektorze. Wcześniej spotkałem Konrada, Krzysztofa i Pawła ale oni poszli jeszcze na stronę ... Kilka metrów za mną ustawił się Zbyszek.
Stojąc w sektorze miałem jeszcze dylemat czy jechać mega czy giga ?? na mega to się tak nie wypruję i jako takie miejsce zajmę a na giga to już ogon i przy takiej patelni to na oparach... chociaż żeli miałem na 4h czyli giga.
Od początku starałem się ostro ciąć i wyprzedzać kogo się da. Jakoś dziwnie łatwo mi to szło i łykałem bikerów prawie garściami, różnica prędkości była dość znaczna. Już w zeszłym roku miałem wrażenie że nieźle idę ale teraz to byłem wręcz zaskoczony... aż do przejścia pod warszawską... korek totalny !! mogło być gęsto, ale wiary na kilka minut czekania, jak się później okazało to dobre 7min tam odpoczywałem. Później już rura bez litości, trasa znana, sucho, jest słoneczko, pełen camel + bidon, żadnych bufetów, tylko po zwycięstwo do mety....

Przyznam, że dziwnie mi się jechało, trzymam koło 30-35km/h, trochę pod wiatr i wszystkich biorę, nawet nikt nie stara mi się na kole zawiesić, jakbym z 5-10km/h szybciej sunął. Był jeden co mnie wyprzedził i mu trochę na koło usiadłem ale w Uzarzewie pod górkę na stojaka pocisnąłem i więcej go nie zobaczyłem... Dopiero jak w Biskupicach na asfalt wyjechałem (tutaj wiatr przeszkadzał) i wyprzedzałem grupki to z pięciu się doczepiło ale tylko jeden został - z Człuchowa, nawet dał jedną krótką zmianę ale dalej w piachach już mi uciekł. Dopiero od Zbierkowa jechałem z równymi sobie, nawet było takich dwóch z TFIteam co długo starałem im się koła utrzymać. W Kociołkowej widzieli że co mnie gubią na 10-20m to później ich dochodzę i zachęcali mnie do dawania zmian, ale ja nie bardzo mogłem... Dopiero w Górze jak pokonaliśmy podjaździk to wyszedłem na prowadzenie i zacząłem dociskać. Pierwszy raz się trafiło żeby w tym miejscu wiatr był sprzymierzeńcem, wszedłem na swoje obroty i rypałem 40-45 że aż sam się dziwiłem. Jeden z tych TFIteam odpadł a drugi się trzymał, czułem się dłużny za jazdę na kole w terenie. Dalej we dwójkę - ja ciągle prowadzę - dawaliśmy równo łykając kolejnych megowców, co o dziwo też na koło nie siadali. Na jednym zakręcie tak cisnąłem że gość nie zauważył i prawie wjechał w płot ale poczekałem i dalej go ciągnąłem. Po najstromszym podjeździe maratonu (tym krótkim na asfaltowym zakręcie w prawo) dołączył do nas jeden sęp i tak się woził do rozjazdu mega/giga w Uzarzewie. Dojeżdżając jeszcze miałem dylemat co do wybory trasy ale ostatecznie jednak MEGA...
Od tego momentu trochę gorzej mi się jechało, ta dziurawa droga mnie wkurzała a i pełno z Mini dzieciaków skutecznie przeszkadzało wybór optymalnego trajektoria przelotu, i tam mi TFI uciekł....
Zjazd z Gortatowie bez klamek ale też i bez dopedałowywania, później wyjmując żela finishera wypadł mi z ręki i tyle go widziałem. Kilku megowców widziałem przed sobą bo dystans się nie zmniejszał a miniowcy nadal przeszkadzali. Za browarną jeszcze wyprzedziłem z 2 czy 3 megowców, w tym Marcina (koszulka Carrateca) i z pełnym impetem wparowałem na metę....
Ot i taki był mocniejszy trening, nóg aż tak mocno nie czułem ale to będzie następnego dnia...

Jeszcze pogaduchy ze znajomymi z teamu, makaron, opalanko i do domciu na browarka (3 zeszły na uzupełnienie płynów).
Dodatkowo spotkani na mecie JPbike mega, rodman giga nieoficjalnie, klosiu giga nieoficjalnie, Patryk S - mega za mną :) i inni...



ciekawe czego szukam w tych krzaczorach...

Wyniki MEGA (67km)
czas : 2:36:53 (wg licznika 2:29:00)
open 201/673 (13 nie ukończyło)
M3 56/221

avs 27km/h
międzyczasy:
00:48:09 / 297
01:16:30 / 261
(widać że ciągle goniłem...)



Hz - 4% 0:06
Fz - 15% 0:24
Pz - 79% 2:03




  • DST 74.60km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 189 ( 98%)
  • HRavg 143 ( 74%)
  • Kalorie 2296kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy BM

Sobota, 27 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 1

trasa jest mi nieźle znana ale w towarzystwie zawsze kręci się inaczej....
Kilkunastu śmiałków ( razem z Maksem i Zbychem ) postanowiło razem się przelecieć w tempie "górnego tlenu"...

gorączka niesamowita, w 3h wypiłem 2,7L płynów ale jechało mi się całkiem dobrze ...;)
piachów mniej niż w zeszłym roku a i kałuż w okolicach Kociołkowej praktycznie też nie ma, za to wieje jak zwykle...


Hz - 22% 0:42
Fz - 42% 1:19
Pz - 30% 1:00