Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jacgol z miasteczka Poznań. Mam przejechane 20647.56 kilometrów w tym 5483.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.74 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 29462 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jacgol.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:4480.78 km (w terenie 2671.00 km; 59.61%)
Czas w ruchu:236:22
Średnia prędkość:18.96 km/h
Maksymalna prędkość:75.80 km/h
Suma podjazdów:15790 m
Maks. tętno maksymalne:202 (108 %)
Maks. tętno średnie:190 (101 %)
Suma kalorii:131588 kcal
Liczba aktywności:62
Średnio na aktywność:72.27 km i 3h 48m
Więcej statystyk
  • DST 80.40km
  • Teren 79.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 15.08km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 178 ( 92%)
  • HRavg 145 ( 75%)
  • Kalorie 3918kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Powerade Złoty Stok 2012 - Never give up !!

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 8

#18

W zeszłym roku pierwszy górski maraton w Złotym, to w tym (po namowach klosia) pierwsze górskie giga również...
Dwa założenia:
- dojechać
- zmieścić się w 6h (trochę nieskromnie...:)

Ruszam z II sektora ale akurat dzisiaj nie jest mi to potrzebne, bo absolutnie nie mam zamiaru pędzić pod pierwszą górkę, tylko wejść w swój rytm i tak korbę przepychać. Jarek i Jacek przede mną to ich nawet nie widzę, później Mariusz i Wojtek na pierwszym podjeździe - zresztą jak i większość - wyprzedzają, ale ja w całkiem niezłym nastroju jadę swoje, grzecznie przepuszczam - bo to przecież GIGA ! - jak się w peletonie Mega czasem słyszy... Tak do połowy to nawet ze średniej biorę z avs 11-12 km/h, no a już drugą część z młynka...
Pierwszy lepszy zjazd czerwonym jestem blokowany przez panienkę, która gibnęła na środku i mało jej nie przejechałem - zatrzymałem się - no i dalej musiałem schodzić i puszczać kolejnych jadących, bo nie udało mi się dosiąść siodła i mało sam bym nie wyglebił... W tej złości na dalszym już szutrowym, szerokim zjeździe cyknąłem ją lekką pytką ale daleko nie zajechałem ... z tyłu kapeć... pierwsza guma w mojej krótkiej maratonowej karierze. Jest dokładnie 11:00 (mega rusza), a ja ze stoickim spokojem koła do góry, łyżki, dętka ... jest snake - chociaż naładowałem 2,8bara / o ironio - josip przed startem mówił że sporo nastukałem a klosiu że wczoraj złapał snake'a i rypnął chyba z 3,5bar/ ... zmieniam - ale nie nerwowo - z nikim się nie ścigam - pompuje, pije, sikam, rower na koła - jest 11:13 - i ruszam dalej..
W tym czasie już chyba wszyscy mnie wyprzedzili, czyli daleki, najdalszy ogon.
Jadę dalej, kolejna górka i ją dochodzę - tą która przede mną glebiła na czerwonym - z gomoli..., wyprzedzam, kolejny zjazd, puszczam klamki i sunę i ... tył dziwnie zatańczył, hamuje, o fuck!! kolejny laczek pod siedzeniem !!! a ja miałem tylko jedną dętkę ..:)
Trochę się podirytowałem, bo to ledwo dwudziesty któryś kilometr a ja już mam po ścigach... ale pogoda ładna, ja gdzieś w górach, nawet nie wiem w którą stronę na metę... jeszcze kilku śmiałków co było za mną się znalazło, ale że było na zjeździe to wszyscy pruli i nawet nie miałem okazji o dętkę pytać...
Jest jeszcze szansa...mam łatki...:)
Godzina chyba 11:34, koła do góry i powtarzam zabawę (tylko już mi się nawet pić nie chciało). Znajduję kolejnego snake'a (tym ręcznym teleskopowym gównem to wiele nie nadymam..), papierem ściernym oczyszczam powierzchnie przy dziurach i dwie łateczki parktool'a przyklejam... Zakładam dętkę, oponę, pompuję a tu nic nie wchodzi... ta pompka to jakaś padaka... jeszcze raz, ale to samo - musi coś być z tą dętką nie tak... Wyciągam, pompuję na powietrzu a tu schodzi... przesuwam dętkę koło policzka - jakbym oddechu przy udzielaniu pierwszej pomocy szukał - i znajduję jeszcze 3 dziury... No to w sumie 5 łatek (z 6 posiadanych) ląduje na dętce. Teraz już na zegar nie patrzę dymie pompką aż ręka odpadnie, później przerwa, no jeszcze z 50 machnięć... no dobra to jeszcze 30 żeby do bufetu technicznego dotrzymała.. i jadę dalej... jest 12:09 - to już nie jest wyścig, to wycieczka turystyczno-krajoznawcza wytyczonym szlakiem...
Jadę dalej a tam gościu jak ja wcześniej gumę zmienia i klnie że mu pompka się zrypała... no poczułem bluesa i mu moją pożyczyłem. Jadę dalej - fajna ta część giga, taka przyjemniejsza, nie trzeba podprowadzać, tłoku nie ma - tzn. nikogo nie ma... Jadę i obmyślam plan, jak już dojadę to tego bufetu technicznego to powiem żeby mi z tyłu szybko zmienili, wezmę 2 dętki i kupię pompkę, a jak będą mieli lampki to też wezmę na wszelki wypadek, bo bocialarę w aucie zostawiłem...
Na bufetach korzystam do woli, jak nigdy, jem, piję i ciągle o bufet techniczny się dopytuję ... a oni że to następny ten na 50tym kaemie...
Na zjazdach zachowawczo nowe klocki docieram - półmetaliczne - polecam są niezłe - cykam się o moje łatki, bo została mi tylko jedna w plecaku a i tak pompki już nie mam...
Kręcę spokojnie i tu nagle miękko pod tyłkiem mi się robi... powietrze jest ale już niewiele, a bufetu jeszcze nie było... no i jeszcze połowy trasy nie przejechałem. Zatrzymuję się, naciskam oponę a tu powietrze aż syczy, tzn. jest między oponą a dętką...pomyślałem że łatka się odkleja...
Nadjeżdża kolejny "ogonowy gigowiec", pytam o dętkę - ma ale 29" ;) - ale pompkę użycza - pompuję, no jakby trzyma, wsiadam i próbuję, jadę ... przed zjazdem znowu miękko... schodzę, 150 machnięć - biceps, triceps prawej ręki odpadają.. - i ruszam w dół do bufetu na 50 kaemie - technicznego... no ale żadnego technika tam nie było, obsługujący mówi że to na następnym..., myślę - żeby tylko łatki wytrzymały - no to uzupełnienie płynów, powietrza w kole i dalej - widoki są naprawdę super przy takim pięknym słonku. Dalej się wspinam i widzę jak Golonko chodzi ze strzałkami... mam nadzieję że już trasy nie zwijają bo do Złotego nie trafię.. z uporem maniaka pytam o bufet techniczny a on coś pod nosem zamamrotał i pokazał ręką tam gdzieś na krzaki - przyjąłem że na 60tym będzie... ale nie był i na 69 też nie...
Na przedostatnim bufecie kiedy podjechałem to jakiś gość na 26" stał, zagadałem i dętkę mi pożyczył, ale już jakoś nie chciało mi się zmieniać tylko pompnąłem 50razy i go wyprzedziłem... jeszcze tylko 2 razy dopompowywałem i z uśmiecham na twarzy na metę wjechałem - a tam całe GPAE powitało mnie brawami ....


Ot, taka moja pierwsza przygoda z górskim giga...
Fotek za wiele pewnie nie znajdę, bo na ogon nikt już nie czeka... oprócz ostatniego zjazdu gdzie na szerokiej drodze była jeszcze szersza kałuża. Na pełnym gazie zamierzałem ją przelecieć ale przednie koło mi zarzuciło i rogiem o wystający pieniek zahaczyłem... a za pieńkiem stał fotograf... no takie z walki w błocie będę miał...

Myślę że jakby nie te "gumowe" problemiki to koło godzinki mógłbym urwać..:) ale i tak jestem zadowolony ;)

na starcie




tutaj chyba przysnąłem...


dzięki chłopaki (i dziewczyny) za atmosferę i towarzystwo !! takie zgrupowania trzeba częściej robić ;)

wyniki:
Wyniki GIGA
czas : 6:16:19
open 142/171
M3 59/73
Przewyższenie – 2678m

Hz - 20% 1:03
Fz - 51% 2:44
Pz - 29% 1:34




  • DST 55.40km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 21.17km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • HRmax 193 (100%)
  • HRavg 155 ( 80%)
  • Kalorie 2085kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaczmarek Electric MTB - Boszkowo

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 24.11.2012 | Komentarze 0

Open - 29
M3 - 7

HZ - 0% - 0
FZ - 43% - 1:08
PZ - 56% - 1:27




  • DST 6.80km
  • Czas 00:21
  • VAVG 19.43km/h
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka - Dolsk

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 0




  • DST 70.82km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 26.07km/h
  • HRmax 178 ( 92%)
  • HRavg 155 ( 80%)
  • Kalorie 2163kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Gogol Dolsk

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 24.11.2012 | Komentarze 0

Open 51/176
M3 22/63


HZ - 2% - 0:04
FZ - 37% - 1:00
PZ - 60% - 1:37




  • DST 6.30km
  • Czas 00:23
  • VAVG 16.43km/h
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka - MG

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 0




  • DST 73.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 22.23km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 185 ( 96%)
  • HRavg 152 ( 79%)
  • Kalorie 2572kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Powerade Murowana Goślina 2012

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 01.05.2012 | Komentarze 4

#15

Pierwszy start w sezonie i do tego pod nowym szyldem...Goggle Pro Active Eyewear

Pogoda raczej kiepska, zimno, trochę siąpi. Na start dojeżdżam koło 10-tej (numerek odebrałem wczoraj), przebieram się, rozgrzewam i do IV sektora. Kawałek za mną stają Marek i Marcin, kilka fotek zrobionych przez Joannę i start...

Zapomniałem już jaka to jest wyrypa.. tradycyjnie na początku cisnę ile wlezie żeby zająć godne miejsce w stawce... teamowi koledzy zostają gdzieś z tyłu.
Nowe tereny przy Warcie okazują się dosyć wymagające, pagórki, wertepy, piach, w tłumie gdzieś czasami musiałem przycisnąć z buta bo ktoś się akurat zatrzymał...
Żeby było ciekawiej to po 11km licznik mi padł i albo nic nie pokazywał albo jakieś chińskie znaki, także nawet nie wiedziałem na którym kilometrze jestem, całe szczęście że to znajome rejony...
Na przejeździe przez piaskownicę stawka jest już mocno rozciągnięta, spokojnie można pociskać swoim tempem. Na wjeździe do Puszczy Zielonki spotykam Dave'a i tak do Dziewiczej w kilku osobowej grupce się tasujemy - na tym etapie miałem już dosyć...
Dziewiczą podjeżdżamy bez końca, chyba z wszystkich możliwych stron świata, kilera oczywiście podprowadzam chociaż 2 tygodnie wcześniej go podjeżdżałem i nie jest to jakaś abstrakcja ale po paru maratonowych kaemach perspektywa się zmienia...
Teraz już wiem że to powrót i sunę ile mogę, ale za wiele nie mogę... od błota napęd rzęcholi jak stary tapczan ale jakoś się kręci... Siły już mi brak, odcięcia jeszcze nie mam ale jest niedaleko, czasem podjeżdżając pod pagórek zastanawiam się czy jechać ze średniej czy z blatu.. a na budziku ledwie 2 dyszki...bo akurat działa..;)
jeszcze tylko piaskownica którą dość sprawnie laskiem pokonuję i ostatnia asfaltowa prosta gdzie dopalam żela finishera....
Kolegów z teamu jeszcze nie ma a mi gdzieś na Dziewiczej udało się zgubić Dave'a... jestem pierwszy z Goggle'a na mecie !!!

po mnie przyjeżdżają :
- Dawid 3:17:34
- Marcin 3:34:18
- Marek 3:34:47
- Maks 3:54:11
- Zbychu 4:09:14


wyniki:
Wyniki MEGA
czas : 3:16:58
open 124/470 (na pierwszej liście byłem 119:)) /27% stawki :)/
M3 47/167

w Złotym Stoku zasłużony sektor II !!

Hz - 2% 0:05
Fz - 60% 1:59
Pz - 38% 1:15






photo by Joanna








pokręcenie z synem

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 1

trudno napisać że w tlenie, bo nawet pulsak nie zanotował wysiłku....
najwyższe tętno miałem jak dwa rowery na 4te piętro wnosiłem..:)




  • DST 89.95km
  • Teren 70.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 22.03km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 188 ( 97%)
  • HRavg 137 ( 71%)
  • Kalorie 2655kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielonka na sobotę

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 4

ustawka w większej grupie w tempie tlenowo rekreacyjnym...
Maks, Zbychu, Marc, Marcin, Marcin(skorzan), Michał i ja.

Na pierwszy ogień Dziewica i kilka pętli XC - na kilerze pierwsza moja gleba w tym sezonie ( i nie ostatnia).. przy okazji gubię licznik ale się odnajduje...:)
Na zakończenie próba podjazdu kilera : Maks podjeżdża, ja też, reszta ... z różnych przyczyn woleli podprowadzić ;)
Dalej Zielonka, Tuczno (gdzieś po drodze Marcin się oderwał) i jezioro Kowalskie (Michał wypompowany na ciężkiej zimówce wraca na Poznań). Miał być super singielek a okazał się całkowicie nieprzejezdny i niewidoczny szlak gdzie na dodatek Marek skrzywił hak i przerzutkę... ale jakoś udało się naprostować - szczegóły u Maksa..
Dojeżdżamy do Biskupic gdzie ja się odłączam i wracam na własną rękę - dużo postojów po drodze powoduje że czas przeznaczony na dzisiejszą setkę się kończy a tu ledwo połowa przejechana - wracam trasą BM (podciągnąć średnią ...:)
Chłopaki kontynuują do Pobiedzisk na pączka (2 tygodnie wcześniej też tam byłem :) i dalej na okoliczne singielki Marcina w PK Promno..

Należy wspomnieć, że jak na pierwszy dłuższy wyjazd Zbycha w tym sezonie to nieźle się trzymał :) nie widziałem go na ulubionej pozycji prowadzącego ale w ogonie też nie zawsze jechał...

Całkiem fajny, udany, trochę w nieznane wyjazd...



na Dziewiczej (photo by Maks)


Zbiórka przy źródełku (photo by Maks)




  • DST 80.20km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 21.87km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 186 ( 96%)
  • HRavg 145 ( 75%)
  • Kalorie 2560kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPN team'owo

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 1

kolejna weekendowa ustawka... tym razem Josip, Klosiu, Marc i Janek...

Fajne, szybkie tempo wzdłuż nadwarciańskiego do Puszczykowa, dalej prowadzeni przez Josipa i Janka super singeltracki. Aż chciało się pedałować !!
Nieznane mi dotąd albo mijane gdzieś przypadkowo ścieżki, do tego wiosenne słoneczko na nowo odkryły przede mną poligon ćwiczebny poznańskich zapaleńców mtb :)

Miałem obawy czy nadążę po wczorajszej asfaltowej setce ale niepotrzebnie, nóżka całkiem podawała...:)
Troszkę się śpieszyłem i na Wildzie oderwałem się od stada i pognałem w swoją stronę.

Dzięki chłopaki za super wyjazd !!

traska


ostatni postój na Osowej



Pierwszy laczek tego lata... (photo by marc)




  • DST 114.40km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 42.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 185 ( 96%)
  • HRavg 149 ( 77%)
  • Kalorie 3271kcal
  • Sprzęt Rockrider 8XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grupowe kręcenie...

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 4

Na punkcie zbornym stawiło się dwóch twardzieli i ... to wszystko.

Odczekaliśmy z Marcinem studencki kwadrans i ruszyliśmy wcześniej opracowaną trasą. Nawet zastanawialiśmy się żeby jakoś skrócić pętelkę ale do Czerniejewa - najdalej oddalone miejsce - poza krótkimi odcinkami pod wiatr jechało się elegancko - z wiatrem... tam krótki popas na batonika, próby wspólnych bike'ów i powrót. Od tego momentu do potu dołączyły łzy - zacinało deszczem centralnie lub bocznie... okulary zacząłem przecierać rękawiczką. Jakoś do Pobiedzisk się dokulaliśmy, tam kawka, pączek, spotkanie z Joanną i dalej na Poznań. Początkowo jechało się nawet nieźle, myśleliśmy że najgorszy odcinek już za nami ale zaczęło mocniej padać, wiać i chyba Zeus się na nas zezłościł że sami igrzyska urządzamy...
Stówki mieliśmy jak w banku to końcówkę trasy zmodyfikowaliśmy a poza tym już ledwie korbę przepychałem. Na koniec zrobiliśmy mały skrót przez lasek na Maltę gdzie uwaliliśmy się jak na porządnym maratonie...

Nieźle było, końcówka nawet ostra ale całkiem dobrze współpracowaliśmy i stówkę pykneliśmy :)

traska (z3waza modif.)