Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jacgol z miasteczka Poznań. Mam przejechane 20647.56 kilometrów w tym 5483.64 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.74 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 29462 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jacgol.bikestats.pl
  • DST 58.60km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 20.32km/h
  • VMAX 44.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 202 (108%)
  • HRavg 190 (101%)
  • Kalorie 3105kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Kross Mountain city
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Michałki 2010

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 7

Hmmm... plan podstawowy osiągnięty: ukończyć, w całości, nie w ogonie stawki, przed Magdą - koleżanką z pracy.

Przed startem zimno, wiatr, że aż ochoty na ścigi nie miałem ale stając z Konradem w sektorach zimna nie czułem. Trochę przepychanki przed wyjazdem ze stadionu później asfalt, dość szybko rozjechaliśmy się z Konradem, ale ten asfalt na moich buczących Karmach mnie dobijał - na pulsometrze 202 !! myślałem że moje HRmax to 195. Ciągle czekam na "ostry start" gdzieś przed lasem o którym wyczytałem na stronie Michałek - nie słyszałem żeby na stadionie chipy pikały... i się nie doczekałem. Zwykle strategia to na początku brać wszystkich na maxa żeby na singlach zawalidrogi mieć za sobą ale ten asfalt mnie dobijał - wspomnienie moich semi slick'ów na których poprzednie 3 maratony wychodziły całkiem nieźle (jak na początkującego).
Do lasu wjeżdżam z Marc'em , który mocno myśli o Giga, Konrad gdzieś z przodu - wyprzedził mnie na asfalcie ale dojdę go jak tylko się rozgrzeję... Zbyszka i Krzycha w ogóle nie widzę także też są pewnie przede mną.
Jadę, wyprzedzam, ogólnie nie jest źle tylko to moje tętno jakieś dziwne, poniżej 190 nie schodzę, a nic najwyżej wyrzucę pulsometr...
Marc'a zostawiam z tyłu, dochodzę Magdę ( 1 punkt mojego celu), później Krzycha i Konrada i dalej rura, chociaż ta jazda jakoś mi się nie układa - trzęsie, nadgarstki już bolą a tu jeszcze pięć dych do mety, niby szybko a na liczniku ledwie 22-26km/h. Na bufecie kiepskie zaopatrzenie (browarka brak...) to chwyciłem wodę i dalej ale w tempo nie mogę wejść - ciągle te wyboje...
Oprócz trzech piaskowych podjazdów gdzie wszyscy przede mną prowadzą, podjeżdżam wszystkie (chociaż nie na luzie...)
Na rozjeździe mega/giga 27,5km myślę "no to powrót" pójdzie lepiej, ale tak nie jest, wciągnąłem wcześniej żelka a tu mocy brak, plecy bolą od dziurawej nawierzchni, że nawet na płaskich duktach mam problem żeby na blacie uciągnąć i już tak się kulam "swoim tempem". Na jednym z podjazdów jedynka z tyłu nie chce wejść - trudno nie będę teraz regulował przerzutek ale 500m dalej łańcuch mi się blokuje, próbuję kilka w tył/przód a on nic. Desperacko zatrzymuję się na boku i dopadam przerzutki (tych których z bólami wyprzedzałem widzę jak z uśmiechem na twarzy mi współczują) a tu zaplątany drut od pastucha ! (kurwa skąd tu krowy w lesie...). Wyplątuję drut a tu Konrad podjeżdża - musiał być całkiem niedaleko bo zajęło mi to może 2 minuty. Później razem jedziemy kilka km ale wszystko mi już siadło: nogi-gąbki, głowa-pusta. Drut zostawia swój ślad, przerzutki działają jak w rowerze z supermarketu ale jestem przyzwyczajony chociaż nie na maratonie. Konrad jedzie swoje i systematycznie mi odchodzi, nie jestem w stanie wykrzesać więcej siły, od tego momentu to już moja agonia, byleby metę zobaczyć - nie wyprzedzam nikogo tylko mnie biorą. Pocieszam się że jeszcze Krzycha nie widziałem także jest gdzieś za mną...
Na 7 km przed metą dochodzi mnie Marc i mówi że już gigowcy mnie wyprzedzają (głupi żart..) też jechał mega, a Zbychu zapatrzył się na jakąś fajną dupkę i pomylił trasy także jest gdzieś z tyłu - ulga.... Marc jedzie dalej a ja kontynuuję swoją agonie, gość krzyczy jeszcze 6 km do mety - myślę to już za rogiem, ale patrze na licznik a tu ledwie 15 km/h - szybko liczę.. to znaczy jeszcze koło pół godziny... umrę na rowerze. A tu szuterek przez wiochę - byleby tak było do stadionu to się dokulam... nawet blacik wrzuciłem ale i tak mnie inni brali. Wziąłem ostatni żelek "na finisz" ale nie specjalnie pomógł. Nawet Zbychu zdążył mnie wyprzedzić i wjechałem 6 sekund za nim na metę. Nie wiem kto wymyślił wjazd na stadion po tych cholernych wertepach ale na pewno nie jechał rowerem...

Jak na ostatni planowany w tym sezonie maraton to nie tak miało być... ale tak właśnie było - na przyszły sezon zmieniam bicykla i w zimowe wieczory zagłębiam się w biblię Friel'a...




Fajnie było poznać wielkopolskich bikerów o których czytałem w bikestats..



od lewej : Paweł, Zbyszek, JPbike, Klosiu, Konrad, Marc
brakuje Rodmana (kręci się koło pielęgniarek...) i Krzysztofa (zagubiony w akcji...)



odnalazł się ! pojechał giga żeby Zbyszkowi nie dać satysfakcji ...


Szczególne gratulacje dla JPbike'a (2 miejsce ) i Klosia (3 miejsce), którzy podzielili się podium z Kaiserem, i dla koleżanki Magdy za zajęcie 1 miejsca w K3 !!!

Dane pulsometryczne :

HZ - 0% (5sek) FZ - 0% (19 sek) PZ - 82% (2:21) pozostałe 18% powyżej HRmax ustawionego na 195...
AVG HR - 190
Po raz kolejny jako HRmax mam 214 ??? ale kilkakrotnie widziałem 202...
Konrad mówi że mam serce jak koliberek ale muszę zagłębić się w temacie...

Dystans MEGA 57km
Open 100/186
M3 36/61
2:53:38

AVGCAD - 77





Komentarze
KeenJow
| 21:13 wtorek, 21 września 2010 | linkuj Gonitwa...
KeenJow
| 21:09 wtorek, 21 września 2010 | linkuj Małe drinkowanie ? :)
JPbike
| 19:55 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Od zdobywcy 2 miejsca w M3 na giga masz gratulacje - ważne że dojechałeś do mety i co najważniejsze, zbierasz cenne doświadczenia na przyszłość :)
Mnie też trochę zaskoczyłeś tym ponad 200 HR max - zrób tak jak pisze Maks.
Mi też kiedyś mój poprzedni pulsometr (mam go nadal) pokazał ... 220 - po kilku podobnych przypadkach doszedłem do wniosku że to w większości wina jakichś zakłóceń w przesyłaniu sygnału.
Wszyscy zimą trenujemy, by w sezonie 2011 pokazać że Wielkopolanie z bikestats to twardzi i mocni bikerzy !
Maks
| 13:50 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Co do pulsometra to sprawdź na innym jakie masz tętno. Gratulacje nieźle Ci poszło ;)
klosiu
| 12:11 niedziela, 19 września 2010 | linkuj A z pulsem nie masz sie co przejmowac, niektorzy maja wysoki HRmax, niektorzy niski. Na maratonie zawsze jest wyzsze tetno niz normalnie, adrenalina robi swoje. moze nawet to 214 jest prawdziwe, na Michalkach nie ma co zaklocac pulsaka ;).
klosiu
| 12:06 niedziela, 19 września 2010 | linkuj "tych których z bólami wyprzedzałem widzę jak z uśmiechem na twarzy mi współczują" hehe dobre :D
KeenJow
| 11:54 niedziela, 19 września 2010 | linkuj Nie jest źle ! Gratulacje ! Gdyby nie krowiaste pułapki, byłbyś pierwszy... Przetestuj sobie serducho, bo może masz wydolność ponad przeciętną i z nowym rowerkiem możesz kilka bagażników zgarnąć ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]